(czyli gazeta al-Edirny, która była tak stara, że jej Archiwa dawno już spłonęły)

4.4.813(2013)
DWIE OSOBY NIE ŻYJĄ, WIELU RANNYCH PO ATAKU W UA'ADA
Ukrywające się na pustyni grupy łupieżców do tej pory nękały tylko Zachodnie Rubieże. Jednak już nie tylko z grabieżą mamy do czynienia. Atak bombowy na mniejszości religijne w Ua'ada postawił na nogi służby porządkowe Sułtanatu.

Wczesnym rankiem na ulicach Ua'ada w środkowej Edirnie, tuż po porannych modlitwach, samochód pułapka wybuchł pod budynkiem należącym do Kościoła Wschodu, małej, lecz o sięgającej założenia Edirny historii, organizacji religijnej. Podejrzewa się, że bomba eksplodowała przedwcześnie, gdyż w momencie ataku trwały jeszcze końcowe śpiewy nabożeństwa, jednak skrawki metalu zdążyły ranić śmiertelnie dwie osoby, w tym jednego Zurwanistę. Zmarli byli edirnianami, lecz wśród rannych są również obywatele petrosjańscy, Babchanin oraz mieszkaniec Terytoriów Nomadzkich.

Jest to pierwszy atak bombowy od trzech lat, kiedy to w Berberre na skraju ziemi Nomadów wysadzono samochód pod ścianą Fundacji na Rzecz Poprawy Standardów Życia Nomadów. Do zamachów przyznała się wtedy mało znana, radykalna grupa religijna o nie do końca zrozumiałym programie, jednak potwierdzenie sprawców okazało się niemożliwe.

15.4.813(2013)
BEZ PRZEBACZENIA
Tak ostatni, nieudany zamach bombowy komentują protestujący na placu Mahdiego w Ha'adiya. Drugi akt terroryzmu na przestrzeni dwóch tygodni poważnie szkodzi wizerunkowi Rządu Sułtanatu, który dotychczas zdawał się trzymać rebeliantów w garści.

Po zamachu w Ua'ada 4 kwietnia do podobnego zdarzenia doszło na przedmieściu Mene al'Sylam leżącym nieopodal środkowoedirniańskiego Ha'adiya. Ja poprzednio, samochód pułapka wybuchł pod budynkiem należącym do Kościoła Wschodu, tym razem wybuch nastąpił jednak o brzasku. Na miejscu zdarzenia znaleziono jedno ciało. Być może jest to zamachowiec, który ustawiał właśnie parametry detonacji.

Przypominamy: jest to drugi atak bombowy od trzech lat, kiedy to w Berberre na skraju ziemi Nomadów wysadzono samochód pod ścianą Fundacji na Rzecz Poprawy Standardów Życia Nomadów. Do zamachów przyznała się wtedy mało znana, radykalna grupa religijna o nie do końca zrozumiałym programie, jednak potwierdzenie sprawców okazało się niemożliwe. Podejrzewa się, że grupa ta ma nie do końca ustalone powiązania ze sprawą.

30.7.814(2014)
RAKIETOWE PIEKŁO
To nie są ćwiczenia. Centrum Ha'adiyi praktycznie nie istnieje.

Dziś rano mieszkańców całego miasta obudził huk. To było jak deszcz światła - relacjonują naoczni świadkowie. Tylko że krople deszczu nie wybuchają przy uderzeniu.

Od godziny 8:40, bo w tym czasie spadły pierwsze bomby, służby ratunkowe nie zwalniają; spod ruin wydobywane są kolejne ofiary, do szpitali na łóżka polowe w korytarzach przyjmowani są ranni zwożeni wozami nie tylko pogotowia, ale także radiowozami. Straż ogniowa pracuje przy gaszeniu nadal pałających pożarów i odgruzowywaniu zapadlisk. Atak ustał, ale nadal nie wiadomo, czy była to jego ostatnia fala.

Rebelianci opanowali w zeszłym tygodniu miasto Ua'ada, 65 kilometrów na południowy zachód od Ha'adiyi. Łączność z miastem jest zerwana, jednak władze Sułtanatu ograniczyły się w wezwaniach pomocy do prośby o przełamanie bariery informacyjnej. Armia Sułtana zbliżyła się już do Ha'adiyi, jednak jej zamiary pozostają tajemnicą wojskową.

8.8.814(2014)
REBELIA ZEPCHNIĘTA?
Rebelianci usunęli swoje stanowiska rakietowe z miejsc, w zasięgu których znajdowało się miasto Ha'adiya. Napastnicy, którzy zmasakrowali cywilne centrum największego miasta rejonu, przemieszczają się.

Widoczne jeszcze trzy dni temu z obrzeży Ha'adiyi stanowiska rakietowe zostały zdemontowane i przewiezione na ciężarówkach i pickupach wgłąb terytorium kontrolowanego przez rebeliantów. Armia Sułtańska osiągnęła już wieś Mosfet znajdującą się około 12 kilometrów od Ha'adiyi. Przeciągające się problemy z zaopatrzeniem spowodowały konieczność rozbicia obozu za miastem; nie wiemy, gdzie obecnie znajdują się wojska, a ich zamiary objęte są tajemnicą.