Witam państwa.
Jako że moje poparcie nie jest najwyższe, a chcę zrobić dużo dla Santanii i Burgii podjąłem decyzję o wydaniu moich obietnic, które zamierzam spełnić, można uznać to za mój plan reformy Republiki Santanii i Burgii.
Przyjmiemy pakiet ustaw takich jak Kodeks karny, Kodeks cywilny.
W Konstytucji (w naszej wersji) zaś wprowadzimy nowy organ prawny, czyli Radę Stanu. W jej skład wchodziliby byli prezydenci (obecny prezydent - nie, kiedy były prezydent znowu wygrałby, kiedyś, wybory natychmiast traci stanowisko w Radzie Stanu) i profesorowie SiB. Zadaniem tego organu prawnego byłoby opiniowanie ustaw, a także tworzenie jej projektów, ponieważ uważam, że Rada Ministrów to zawsze organizacja stronnicza, ponieważ jego ustawy mają na celu podniesienie słupka poparcia zaś Rada Stanu, jest niezależna i w teorii apolityczna, ponieważ nikomu nie zależy w tej organizacji na zdobyciu popularności.
Ustawy Rady Stanu trafiałyby bezpośrednio na biurko prezydenta. Niektórzy mogą powiedzieć, że jest to zbędna organizacja. Jednakże ustawy pisane przez tak wykwalifikowanych ludzi mają znacznie większe znaczenie merytoryczne niż przez posła Wieśka z Wioski Dolnej. Gdyby prezydent zawetował takową ustawę to trafiłaby ona do sejmu, ażeby przedstawiciele narodu się wypowiedzieli. Jeżeli ją przyjmą to zgodnie z procesem legislacyjnym prezydent musiałby ją podpisać.
Zrobiłbym także referendum, czy należy pozostawić Wielką Armię Republikańską, czy też stajemy się "Szwajcarią", czyli państwem neutralnym. Uważam, że nie powinno się marnować miejsca na forum przez nieistniejącą armię, a jeżeli mamy forum to je wykorzystajmy.
W Konstytucji zawarłbym także zapis o Szelenyi. W przypadku gdyby zebrało się 4 - 6 (liczby na razie nie grają roli) mieszkańców miałaby prawo ubiegać się o ustanowienie autonomii. Proponowałbym też żeby Szelenya się jakoś wyróżniała (np. język Szelenyski, inna religia, wyjątkowa kultura).
W ustawie zasadniczej proponowałbym zawrzeć także zapisy o prawie do posiadania broni palnej, o możliwości handlu marihuaną, a także o gospodarce SiB. O jej wyglądzie musimy podyskutować, mam swoją wizję, która jednak jest trochę skomplikowana i wyjaśnię jakie mam plany przy innej okazji.
Proponuję utworzyć nową ordynację wyborczą. To jest, że liczba głosów oddanych na daną partię też się liczy. Obecnie jest tak:
partia X wyznacza 1 kandydata.
partia Y wyznacza 2 kandydatów.
Obie partie otrzymały po 50 % głosów. Partia X otrzymała jeden mandat, zaś partia Y dwa mandaty.
Wiem jaki system działa w Wielkiej Brytanii (mikronacji). Proponuję z niego skorzystać. Sejm będzie liczył 460 posłów (tak jak w Polsce bo mamy podobne proporcje co do powierzchni; sądzę tak po mapach jakie udało mi się znaleźć) i liczba zdobytych mandatów przez dane partie będzie taka:
Partia X wyznaczyła Nowaka, zdobył on 230 mandatów
Partia Y wyznaczyła Kowalskiego (miał on 25 % poparcia) i zdobył 115 mandatów oraz Wiśniewskiego (miał on także 25 % poparcia) i zdobył 115 mandatów.
Jest proporcjonalnie i zgodnie z wolą wyborców. Ale żeby z danej partii mogło wystartować więcej kandydatów, przyjmujemy, że jeżeli jest mniej niż 5 członków partii to należy zgłosić wszystkich, ażeby każdy miał równe szanse.
Można zadać pytanie: a jak ktoś nie chce wystartować wyborach? Proste, niech ogłosi, że przekazuje poparcie komu innemu. W ten sposób system jest zamknięty i obywatele mają swobodny wybór kandydatów.
Ale chwila! Przecież ktoś może siłą mnie przekonać do przekazania głosów na mnie oddanych.
Jeżeli taka sytuacja się zdarzy należy natychmiast zgłosić tę sprawę do sądu.